wtorek, 15 czerwca 2010

The unadulterated cat

... czyli "Kot w stanie czystym"
według Terry'ego Pratchett'a


Koty...

"Skąd się wzięły? Ludzie mówią: "No, ewolucja, to przecież rozsądne". Ale dlaczego? Spójrzmy na psy. Psy pochodzą od wilków - od razu widać. Niektóre z nich, choćby owczarki alzackie, to praktycznie wilki z obrożami, czekające na właściwy moment. Po nich jest całe mnóstwo mniejszych psów, coraz mniejszych, aż do rozmiaru tych dziwacznych maluchów o imionach z duża liczbą Z, które piszczą i mieszczą się w kuflach. Chodzi o to, że widzimy tu ewolucję w działaniu, wszystkie etapy od kosmatych półwilków po łyse ujadające stworzenia, hodowane po to, by wchodziły do cesarskiego rękawa czy gdzie tam jeszcze. (...) Koty są całkiem inne. Z jednej strony mamy te wielkie płowe monstra, które ziewając, wylegują się pod gorącym słońcem na sawannie albo w wilgotnych, upalnych dżunglach, z drugiej maleństwa, które potrafią spać na kaloryferach i korzystać z kocich drzwiczek. I niewiele pomiędzy nimi, prawda? Cały gatunek w zasadzie podzielony między 300 kg pasiastych mięśni, które potrafią powalić antylopę, a pięć kilogramów mruczenia. I nigdzie nie znajdziemy kota z Piltdown - brakującego ogniwa kociej ewolucji. Pewnie, istnieje kot dziki, ale wygląda całkiem jak przeciętny udomowiony i pręgowany zwierzak, który dostał cegłą po głowie i się z tego powodu rozzłościł. Nie, musimy się z tym pogodzić. Koty po prostu się pojawiły. W jednej chwili nie było niczego, w następnej już Egipcjanie oddawali im cześć, mumifikowali je i wznosili dla nich grobowce."

("Kot w stanie czystym" Terry Pratchett, Gray Jolliffe, przełożył Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka)





Może i tak.
Ale wrażenie ogólnej kociowatości

zostało zachowane
w obu przypadkach
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz