Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szkło weneckie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szkło weneckie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 marca 2011






Ciekawe: o ile loopy proste
od razu wychodziły mi świetnie,

o tyle te owijane z miękkiego drutu

do tej pory niekoniecznie.

Ćwiczyłam przy okazji pierścionka,

ale wciąż nie jestem zadowolona.


Naszyjnik ze szkieł weneckich

powstał z... niewiedzy

o tym, że:

- szkło weneckie jest bardzo ciężkie

i nie nadaje się na kolczyki

- duże dyski TEŻ są ciężkie

i TEŻ nie nadają się na kolczyki.

Przy noszeniu ich na szyi

ten ciężar nie stanowi takiego problemu.


piątek, 11 grudnia 2009

Beginning / Początki

Na powitanie chciałam zamieścić kilka z moich pierwszych drobiazgów. Sama jestem ciekawa - jak będą się prezentować.
Zdaję sobie sprawę, że aparat cyfrowy to nie wszystko. Jeśli chodzi o obróbkę zdjęć - to jeszcze dużo nauki przede mną.
Aaaach...
Zestaw do fotografii bezcieniowej to moje marzenie... Ale mam też inne - dopominające się spełnienia w pierwszej kolejności ;)



Te kolczyki są bardzo "na czasie" - szklane bombki ze szkła dmuchanego w jasnozielone i fioletowe spirale, a do tego zielone kostki ze szkła weneckiego.



Do krążków z masy perłowej dodałam malutkie perełki zawieszone na łańcuszku. W sumie wyszły dość długie...



Grona szklanych serduszek w ametystowym kolorze: dość długie "dyndałki" oddane w ręce (a raczej "w uszy";) mojej córki chrzestnej.



Bardzo proste a jednocześnie mające to "coś": czerwone kule ze szkła weneckiego połączone ze zwiniętym w spiralę drutem.


Moje pierwsze prace to przede wszystkim łączenie gotowych elementów - półfabrykatów. To, że wymyślanie sposobów ich łączenia i różnych wariantów ich komponowania sprawiało mi mnóstwo frajdy - nie zmienia faktu, że nie jest to aż tak twórcze zajęcie, jakbym tego chciała.
Serfując przez Net trafiłam na strony rosyjskojęzyczne, węgierskie, angielskie i odkryłam kobiety, które potrafią wyczarować cuda za pomocą malutkich koralików (do tej pory pogardzanych przeze mnie), igły i żyłki nylonowej lub nici.
Ciągle jestem pod wrażeniem...
Na razie bolą pokłute opuszki palców, a wyniki: jakieś takie koślawe.
Nie szkodzi - cierpliwości mi nie brakuje. Być może już niedługo uda mi się "splątać" czy "utkać" coś, co będzie można publicznie pokazać ;) I w dodatku nie popełnić plagiatu! A to chyba najtrudniejsze... (